Od zawsze lubiłam dzieci i nawet jako mała dziewczynka otaczałam się zawsze dużą grupą dzieci. Na samym początku opiekowałam się lalkami, które w dzieciństwie traktowałam jako swoje dzieci, później z wiekiem jak już stawałam się starsza to pilnowałam na początku swoje rodzeństwo, (ja była najstarsza) później dzieci sąsiadów.
Swoją pierwszą pracę jaką dostałam w wieku osiemnastu lat była praca niani, do dwuletniej dziewczynki mieszkającej parę domów dalej niż ja. Moja podopieczna była cudowna, grzeczna, ułożona i nie sprawiająca żadnych problemów wymarzone dziecko do pilnowania. To po pracy z nią zdecydowałam się, że pójdę na studia pedagogiczne, na nauczanie początkowe i że będę się szkolić w kierunku przedszkolanki.
Sara, (bo tak miała na imię dziewczynka, którą się opiekowałam) nie była jedynym dzieckiem, które pilnowałam, miałam jeszcze czwórkę podopiecznych do czasu aż skończyłam studia i rozpoczęłam pracę. Nie wszystkie z tych dzieci, było tak grzeczne jak Sara, były też urwisy i psotniki, ale to wcale nie wpłynęło na zmianę mojej decyzji czy rezygnację ze studiów, wręcz przeciwnie nawet mnie utwierdziło w tym, że to powinnam robić, bo nie zawsze wszystko będzie szło po najmniejszej linii oporu, a dzieci to dzieci niezależnie czy grzeczne czy niegrzeczne to trzeba je kochać i zapewnić im opiekę.
Bardzo szybko po skończeniu studiów udało mi się dostać pracę w lokalnej placówce, gdzie był zarówno żłobek jak i przedszkole. Strasznie się cieszyłam, uważałam to za swój mały sukces, a i praca jako niania podczas studiów zrobiła pozytywne wrażenie na dyrekcji.
Obecnie pracuje jako przedszkolanka już osiem lat i z każdym kolejnym dniem uwielbiam swoją pracę jeszcze bardziej, zwłaszcza, że ostatnio dowiedziałam się, że niestety ale nigdy nie będę miała swoich własnych dzieci i teraz moi podopieczni są moją mała jedyną rodziną.
Jest parę imprez organizowanych w naszym przedszkolu na które dzieci czekają z wielką niecierpliwością i które są dla nich dużym przeżyciem. Kiedy jest dzień babci i dziadka, każdy z maluchów robi własnoręcznie laurkę i zaproszenie na przedstawienie dla swoich dziadków, które im później wręcza. Każdy z dzieciaczków jest strasznie zżyte ze swoimi dziadkami bo wiadomo babcia i dziadek zawsze wnuki rozpieszczają i to oni przemycają dla nich najwięcej słodyczy, dlatego też strasznie się starają aby ich laurki były idealne, zawsze obserwuje na ich twarzach pełne skupienie i koncentrację jak próbują coś nakleić lub narysować. Każdy z przedszkolaków uczy się piosenki i recytacji krótkiego wierszyka, aby później w formie przedstawienia wyrecytować je najbliższym. Wtedy najczęściej widzę jak łezka wzruszenia kręci się w oku babć i u dziadków. Bardzo emocjonujące przeżycie dla każdej ze stron.
Jest też święto, które dla mnie jest bardzo dużym przeżyciem i bardzo podchodzę do niego emocjonalnie, jest to dzień nauczyciela. Zawsze się strasznie wzruszam, ponieważ każde dziecko przynosi kwiatka dla swojej ulubionej cioci w szkole i odkąd tam pracuję zgarniam całe naręcze kwiatów. Jestem bardzo szczęśliwa, bo kocham je całym sercem i cieszę się że one mnie też.